Witam,
mielismy zacząć w tym roku i bardzo nam na tym zależało, żeby zrobić stan 0, ale już chyba się pogodzilismy z faktem, że się nie uda.
Wszystkie te dokumenty idą tak ślamazarnie, porażka...
Na dzień dzisiejszy projekt już jakiś miesiąć leży u architekta, który robi adaptację. Architekt wydawał nam się na poczatku bardzo konkretny ale potem okazało sie, że nie odpisuje na maile, nie kojarzy w ogóle kto my jesteśmy i co chcemy budować, choć już się spotkaliśmy parę razy. Do tego olewa wszystkie nasze zmiany, np mówimy, że tu chcemy okno dachowe, a to okno chcemy powiększyć - a jego odpowiedz zawsze taka sama: "to sobie zmienicie jak będziecie budować". Niby racja, bo może nam sie jeszcze odwidzieć, ale denerwuje mnie to, bo rzeczy których jesteśmy pewni mógłby już nanieść i byłby spokój.
Spotkał się ktoś z takim podejściem? Może to normalne?
Sprawa z wodą skończyła się tak, że zrobiliśmybadania elektrosejsmiczne z których wyszło, że woda na działce jest, na 22 metrach, ale tylko w jednym miejscu. Wczesniej próbowaliśmy zrobić asybinkę taką z wbiajną rurą i okazało się, że moglibyśmy sobie tą rurę wbijać całe wieki, bo w tym miejscu wody nie ma wcale :)
Ale mamy zaznaczone miejsce, gdzie jest woda, na wiosnę Pan, który robił te badania przyjeżdza i wywierci nam studnie. Daje 100% gwarancji że ta woda tam będzie. Wierzymy mu :)
I jeszcze jedno - mamy pierwszy budyneczek na działce - skrzynkę z prądem :)
Pozdrawiam,
M